template-builder.php
Dla większości ludzi dane to pliki lub programy, z których korzystają na co dzień. To np. zdjęcia lub całe ich kolekcje zbierane latami, pliki arkuszy Excela (gdzie zapisują ważne informacje np. listę dłużników), to dokumenty Worda (począwszy od różnego rodzaju opracowaniach, a skończywszy na pisaniu książek), bazy danych (używane do rozliczeń z urzędami i księgowością oraz faktury kontrahentów). To tylko kropla w morzu możliwości.
Zapis tych danych na dysku jest jednak dla większości wielką niewiadomą. Opowieści co można zrobić w razie awarii, a co nie jest wskazane prześcigają nawet pisarzy science fiction. Prawdą jest jednak fakt, że po awarii najlepiej nie robić nic. Operacje zapisu-odczytu na dysku niestety są nieodwracalne w skutkach. Jeśli po utracie danych zaczniemy instalować programy, które mają (rzekomo) pomóc nam w ich odzyskaniu to robimy sobie niedźwiedzią przysługę.
Wszelkie instalacje nadpisują swoją zawartością miejsca, w których znajdują się dane, które chcemy odzyskać. Nie ma takich sił na świecie (chyba, że o czymś nie wiemy), które pomogłyby dostać się do zawartości dysku przed nadpisaniem. Organizacja danych na dysku zależy od systemu plików, którego używa system operacyjny. My skoncentrujemy się na Windows-ie.
Zacznijmy od pojęcia defragmentacji – zwłaszcza stosowanego do niej narzędzia (fot. poniżej).
Defragmentację określa szybkość działania komputera. Dokładnie czas dostępu do plików na dysku, które po procesie defragmentacji są poukładane w całe zorganizowane przestrzenie.
Przykład: plik JPG jest sczytywany do pamięci komputera jednym ciągiem. Aby do tego doszło Tablica Alokacji plików mówi nam z ilu części się składa oraz podaje zakresy tych adresów na dysku.
Jeśli plik jest pofragmentowany to głowica sczytuje wszystkie obszary dysku do pamięci, gdzie składa je w jeden plik.
Wyobraźmy sobie, że typowy plik JPG ma ok 2 mb i jest rozprzestrzeniony na dysku w losowy sposób w 15 częściach (pofragmentowanie zależy on od częstych operacji zapisywania i kasowania różnych plików).
Te kawałki zapisane są we wspomnianej tablicy, która określa gdzie dokładnie ma się znajdować głowica, aby móc przeczytać kolejno wszystkie sektory składające się na ten plik.
Co będzie gdy jeden z kawałków będzie zawierał inne niż oczekiwane dane?
Każdy plik ma swoją sumę kontrolną, wskazującą na jego całą poprawną strukturę. Poprawna suma pozwala na otwarcie takiego pliku.
Jeśli choć fragment pliku będzie zmieniony to taka suma nie będzie zgodna z oczekiwaną i pojawi się błąd CRC. Plik się zatem nie otworzy.
Takie sytuacje występują przy skasowaniu danych, przywracaniu ustawień fabrycznych, a następnie ratowaniem się poprzez instalowanie różnych programów (na tym właśnie dysku) by te dane odzyskać.
Takie prace i czynności nazywane są procesem odzyskiwania danych. By w pełni zaistniał musimy mieć dostęp do zawartości sektorów dysku, w których możemy poszukiwać danych.
A co w przypadku uszkodzeń mechanicznych?
Każdy myśli – przecież dane były na dysku przed upadkiem (lub innym typem uszkodzenia mechanicznego) więc na 100% muszą na nim być.
Tu trzeba zaznaczyć, iż dyski nie są hermetyczne (poza dyskami helowymi -mało rozpowszechnionymi), co oznacza, że posiadają otwór do regulacji ciśnienia w dysku oraz filtr odpowiedzialny za to, by nie dostawały się tam mikrocząstki mogące zakłócić jego pracę. Dodatkowo jest tam też filtr, który wpuszcza powietrze.
Dane na takim dysku będą, ale czy kompletne?
To pytanie ma wiele odpowiedzi. Jedną z nich jest „będzie ich tyle mniej, jak duża jest determinacja by je samemu odzyskać”.
Zapuszczamy dysk i nie dzieje się nic poza stukaniem.
Minęło kilka minut a dysk dalej stuka. Myślimy – co tam, postuka i zaskoczy – czekamy obserwując monitor. Powinien zaskoczyć, męczę się z nim już przecież 10 minut.
Dlaczego dysk stuka?
Praca dysku przewidziana jest w określonych warunkach, które muszą być spełnione by on mógł zostać nośnikiem danych. Jakie to muszą być warunki?
Jest ich wiele, przede wszystkim sprawna geometria czułych elementów mechanicznych dysku. Niestety, po upadku głowice doznają różnych nietypowych uszkodzeń, gdzie najczęściej element czytający głowic jest albo urwany albo powykręcany. Poduszka powietrzna, na której głowica wraz z elementem utrzymuje się na 0.4 mikro calowej odległości od powierzchni talerzy czytając dane nie istnieje. Jej brak powoduje, że resztki głowicy trą o powierzchnię, na której napylony jest nośnik magnetyczny. Sytuację odzwierciedlają zdjęcia znajdujące się poniżej.
Skoro nie ma powierzchni z danymi to gdzie one są?
Takie właśnie pytanie pada ze strony klienta, który przypomniał sobie, że próbował uruchomić dysk wystarczająco długo, bo w pierwszej chwili myślał, że „nic się nie stało, przecież mam szczęście”. Na koniec dochodzi wreszcie do tego, że ląduje w laboratorium i słyszy, że trzeba zrobić ekspertyzę.
Na pewno tam są – mówi – a po ekspertyzie okazuje się, że nie da się ich odzyskać, gdyż uszkodzenia są zbyt rozległe. To skrajny przypadek. Na lewym zdjęciu gołym okiem widać, że nie ma po co występować o ekspertyzę, bo powierzchnia jest tak mocno uszkodzona, że podstawienie sprawnych głowic zaraz by je uszkodziło.
Na prawym zdjęciu natomiast widoczne jest, iż trzeba było zdjąć wierzchni talerz by dowiedzieć się o uszkodzeniu powierzchni drugiego talerza.
(W tym wypadku również pokazany poglądowo). Przy tak rozległych uszkodzeniach powierzchni widać to na filtrze. Również w tym przypadku nie wykonujemy ekspertyzy, fot. poniżej (z lewej).
Na fotografii po prawej stronie widzimy głowice z uszkodzoną geometrią. Oglądając je pod mikroskopem możemy stwierdzić, czy zasadne jest występowanie o ekspertyzę.
Jedyny zasadny przypadek to taki, gdzie albo głowice są wbite w plastik wyprowadzający poza obszar talerzy albo mają zerwany Slider – element czytający (bez którego nie można stwierdzić czy powierzchnia może być uszkodzona).
No właśnie dlaczego nie można stwierdzić ?
Ponieważ widzimy tylko górną i dolną powierzchnię talerzy. Inne są niewidoczne ze względu na zbyt mały odstęp talerzy.
Nie ma tak małych endoskopów, by można było je włożyć pomiędzy talerze nie naruszając ich powierzchni.
Przy ekspertyzie pobierana jest opłata w wys. 600 zł netto oraz koszt za dysk donor lub 2 dyski – donor i dysk do hot-swap-a.